Strona:Romeo i Julia (William Shakespeare) 070.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Kapulet. Doprawdy! Czy tak sądzi wasza mądrość?
Idź waść pytlować gębę z kumoszkami.
Marta. Nie mówięć bluźnierstw.
Kapulet.Terefere kuku!
Marta. Czyż mówić zbrodnia?
Kapulet.Milcz, stara trajkotko!
Schowaj swój rozum na babskie sejmiki:
Tu niepotrzebny.
Pani Kapulet.Za gorący jesteś.
Kapulet. Na miłość boską, to trzeba oszaleć!
W dzień, w noc, wieczorem, rano, w domu, w mieście,
Sam, w towarzystwie, we śnie i na jawie
Ciągle i ciągle rozmyślałem tylko
O jej zamęściu; i teraz, gdym znalazł
Dlań oblubieńca książęcego rodu,
Pana rozległych majątków, młodego,
Ukształconego, uposażonego
Dokolusieńka, jak mówią, w przymioty,
Jakich się może od mężczyzny żądać;
Trzeba, ażeby mi jedna smarkata,
Mazgajowata gęś odpowiadała:
Nie chcę iść za mąż, nie mogę pokochać,
Jestem za młoda, wybaczcie mi, proszę.
Nie chcesz iść za mąż? a to nie idź, zgoda;
Ale mi nie właź w oczy; żeruj sobie,
Gdzie tylko zechcesz, byle nie w mym domu.
Zważ to, pamiętaj; nie zwykłem żartować.
Czwartek za pasem; przyłóż dłoń do serca;
Namyśl się dobrze; będzieszli powolną,
Znajdziesz dobrego we mnie przyjaciela;
A nie, to marniej, żebrz, jęcz, mrzyj pod płotem;
Bo, jak Bóg w niebie, nigdy cię nie uznam
Za moje dziecko i z mojego mienia
Nawet źdźbło nigdy ci się nie oberwie.
Com rzekł, dotrzymam. Wiesz, że jestem słowny.
(Wychodzi).
Julia. Niema-ż litości w niebie, które widzi
Całą głębokość mojego cierpienia?
Ty mię przynajmniej nie odpychaj, matko!
Zwlecz to małżeństwo na miesiąc, na tydzień,
Albo mi pościel oblubieńcze łoże
W tymże grobowcu, w którym Tybalt leży.