a kogut pieje, pieśń nie pijanego tylko drużby Jaśka tycze, rozrasta się w chmurę czarną, złowieszczą nad duszą waszą, i urągowiskiem dzwoni nad tem, coś posiadał, człowiecze, i niebacznie zmarnił, utracił, chwilą wesela upojony...
I leci krakaniem przeraźnem kruka, skrzydeł rozmiotem zakrywającego słońce... leci nad ziemią polską i kracze z chichotem szatańskim:
»Miałeś, chamie, złoty róg...
Miałeś, chamie, złoty róg...«
»Miałeś... miałeś...«
A Jasiek »tknięty, przytomniejąc« — a dusza wasza ocknięta, dusza wasza człowiecza, wasza polska dusza, rozpacznie woła:
»Jezu, Jezu!...
Hej, hej, bracia, chyćcie koni!
Chyćcie broni, chyćcie broni!...
Nic nie słysom, nic nie słysom,
ino granie, ino granie,
jakieś ich chyciło spanie...«
Jasiek — dusza wasza — ocknięta, daremnie woła w rozpaczy, bo róg zginiony — złoty róg zginiony — zgubiliście sami...
I pary weselników kręcą się w tańcu pośniętym, bez końca, bez końca... pary weselników, ludzie, Polacy, życia waszego czynności zwyczajne... bez końca, wkółko... a pieśń gra: