Wie, iż życia jego, myśli i ducha i żywego czynu odblask kładzie się na pokolenia i trwa w nieskończoność... i zwycięża... wciąż zwycięża... wciąż »śmierć przemaga«, wciąż się odradza.
I to jedno, to jedno weseli duszę jego i oczy w dal nieścigłą wpatrzone: wiekuiste trwanie.
Bowiem duchom tym, jak Achillowi, nieustające nigdy fale wiekuistej rzeki, nad którą wpatrzeni stoją i wsłuchani, szemrzą cicho:
»Żywot twój nie na jednym zakończy się bycie.
Będziesz się błąkał duchem we gwiazd zawierusze,
Aż trud podejmiesz nowy, nowe zaczniesz życie...
W odległe wbiegniesz puszcze, nad jeziorne głusze.
Jako orzeł polecisz na skrzydłach niesiony.
Wzbudzisz nowe narody do siły i czynu.
I zginiesz, jako teraz, gdy sięgniesz wawrzynu«.
Nie lękają się śmierci i niepowodzeń.
Wiedzą, że siew ich duszy wolnej, ich woli twórczej i czynu zaginąć nie może. Strzeże go Kora — wieczyście odradzająca się Wiosna:
»Oto wieki ożywię idące.
Wieki i lata, co przyjdą,
żyć będą ziaren tych treścią.
Ziemia rodzić będzie,
kędy siew padnie zdrowy.
Ludzi zbudzę, roześlę orędzie,
na żywot, — żywot nowy!