Strona:Romuald Minkiewicz - U wiecznych wrót tęsknicy.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

»co na złocistym spocząwszy trójkącie,
krzyż trójramienny mając u swych stóp
proch gwiazd w klepsydrze przesypuje złotej«,

i urągliwą drwiną bluźnierczą:

»i płodź żywoty,
aby tak klęły, jak ja;
aby płakały, jak ja;
aby w szarpiącej modlitwie,
co jako dzwon ten łka,
o zmiłowanie prosiły;
aby się wlokły z gromnicami w dłoni
ku tej nieznanej ustroni,
do tej — ostatniej mogiły;
aby tak wyschły, jak łza,
którą już oko me płakać nie może;
aby tak marły, jak ja —
o Święty, Nieśmiertelny! Święty, Mocny Boże«!...,

tą urągliwą drwiną bluźnierczą chcącym zdrzemaną moc Boga obudzić, by nie dał Szatanowi wzrosnąć nad Siebie:

»Masz-li Ty grom —
Masz-li Ty chmurę w ten południa skwar,
aby z niej piorun padł
i od szatana uwolnił ten świat?...
Wal błyskawicą, wal!
Niechaj się łamie,
niech się rozkruszy ta zdrada,
która nad życiem i nad śmiercią włada!...«

(Święty Boże).