cierniste głogi
wstały
i idą...
Liśćmi miękimi,
wierzb zaszeleścił rząd
i w cichej, rozpaczliwej sunie się żałobie
śladem ich drogi...
Całe rżyskami zaścielone łany
oderwały się w tej dobie
od macierzystej ziemi
i niby olbrzymie ściany
wzniosły się w górę i płyną,
tą wielką żalu godziną...« (Święty Boże).
...i płyną w niebios strop, do Wieczystego Tronu, i do stóp kłonią się Stwórcy w kornem, w potężnem wołaniu:
»Święty Boże! Święty Mocny!
Święty a Nieśmiertelny!
Zmiłuj się, zmiłuj nad nami!«
»W tej gniewu Twego straszliwej godzinie
Świat niecił się kaja, lecz niechaj nie ginie!«
I gdy zbolałe serce to »krwawi w nieskończoność« i spala się w męce nadludzkiej, świat cały także się pali:
»Z olbrzymich snopów ognia,
jakby młóconych niewidzialnym cepem,
sypią się ziarna skier
w okrąg na niebo i ziemię!