Tęskność mnie wielka niesie,
a słońce skronie mi piecze —
daleko-ć jeszcze do celu,
wylękłe serce człowiecze!
Szukam wieczystej wody,
żadnej krynicy nie minę:
niema takiego źródła,
gdziebym swą zmyła winę..
Tylko krwi Twojej świętej
zbawi mnie pomazanie —
każ sobie przekłuć ręce,
umieraj, Chryste Panie!...
Umieraj, Chryste Panie,
straszliwe znoś katusze!
Bez Twoich wszak udręczeń
ja, grzeszna, zginąć muszę«...
...a w drodze długiej, w nieskończoność wciąż umykającej, wieczystej drodze ku czystości, zmuszona popadać w nowe grzechy, zmuszona oddawać się rybakom — by ją przez morze przewieźć chcieli »ku tej krainie dalekiej«, zmuszona oddawać się kapłanom, strzegącym dostępu do świątyni, gdzie Odkupiciel »cuda swe czyni«... i wołająca wówczas:
»A któż mi śmie powiedzieć,
że grzech w mem sercu noszę?