Strona:Rozbitki (Józef Bliziński) 039.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

wić kobiecie, że gotowa nawet na piekło, byle być w niem panią.
Kotwicz (lekko) Już pani świata nie przerobisz... (p. c.) A jakże się pani Łechcińskiej zdaje, kochają się oni, czy nie?
Łechcińska. A to po co? żeby później łzy wylewać?.. gdzież to hrabia widział, żeby z kochania było co dobrego?
Kotwicz. Ale fe!
Łechcińska. Mężczyźni nie warci żeby się do nich rozpływać; każdy żeby się zaklinał świętemi słowami że kocha, to mu nie można wierzyć. Póki sięga, to przysięga.. a później lata za innemi, a ty, żono, wstydź się przed ludźmi, udawaj że o to nie dbasz, żeby się nie wyśmiewali z pokrzywdzonej. Nie lepiej to od razu powiedzieć sobie, że mi to wszystko jedno? Nasza panna Gabrjela ma święty rozum, jak matkę kocham... niech tam mąż będzie sobie jaki chce, dosyć że ona będzie panią całą gębą... to jest grunt.. a to, co hrabia mówi o tem... tam... niby o Zuzi... o, Jezus! i owszem!... to jest klucz do jego kasy.
Kotwicz. A jak go nie puści z rąk?
Łechcińska. Co!... to już nasza rzecz. Mój hrabio, każda z nas sprzedałaby was wszystkich mężczyzn dziesięć razy... my słyszemy jak trawa rośnie. On to robi niby w sekrecie, tymczasem i panna wie, i starsza pani wie, ale patrzą przez szpary... o, tak (przykłada palce do oczu) właśnie dla tego! I jak będzie na to czas, to ta sprawa przyjdzie na stół, nie bój się hrabia...
Kotwicz. Więc pani Łechcińska powiada, że ona weźmie górę?
Łechcińska. Nie mam o nią kłopotu.
Kotwicz. A ja, co prawda o niego.
Łechcińska. O, bo hrabia trzyma teraz z nim.. taki przyjaciel... ja wiem, ty a ty... ale zobaczymy... A dla czegoż to on, teraz już tak się absztyfikuje, myśli gotów zgadywać, przecie nie z czułości, bo któżby patrząc na nich domyślił się, że to już dziś ich ślub?... tylko na złodzieju czapka gore... to za to, co się dzieje na boku.
Kotwicz. Co on sobie z tego robi!
Łechcińska. Mój hrabio, jeżeli tak, to i na to mamy radę: jedno na boku, to i drugie potrafi... jak Kuba Bogu tak Kubie Bóg... (po chwili) Ciekawa też jestem, jaką minę będzie miał na ślubie pan Władysław...
Kotwicz Czy myślisz pani że będzie mdlał? przecież to mężczyzna.
Łechcińska. No, no, nie chwalcie się tą swoją tęgością. A jak on to teraz wygląda, jak inny... schudł, wyłysiał...
Kotwicz. Cóż dziwnego, tyfus.
Łechcińska. Tyfus... ale z czego?... Jezus! jaki on też był w niej zadurzony... chociaż, żeby miał rozum, to właśnie teraz niebo mu się otwiera... bo coby to było gdyby się byli pobrali... bieda, lament, i kochaj że się tu w takich okolicznościach. Tym czasem tak... jedwabne życie, jak matkę kocham (ciszej) jak ona zawsze go lubi! dziś już z kilka razy się dopytywała, czy nie przyjechał.
Kotwicz. Ja w moich młodych latach kochałem się na zabój w sąsiadeczce prześlicznej, ale gołej... i ona