Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/106

Ta strona została przepisana.

schronienie nieprzyjacielowi, a nawet zasklepiać piwnie w tych domach. Istniał także przepis, że nie wolno przedmieszczanom budować się bliżej murów, jak na odległość strzału armatniego. Lekceważenie tego przepisu stało się powodem, że podczas oblężeń w r. 1648 i 1655 musiano spalić przedmieścia, a pomimo to w 17 lat później znowu znajdujemy przedmieścia przysunięte prawie do fosy miejskiej. Większą jeszcze klęską były klasztory — przezorność nakazywała zastosować do nich przepisy ogólne, ale pobożność stała temu na przeszkodzie, na wzór więc Bernardynów tuliły się one do murów, ale ich na wzór Bernardynów nie broniły, owszem, jak to ujrzymy wkrótce, stawały się dla nich nader niebezpiecznem sąsiedztwem. Takiemi klasztorami były, nie wspominając o odleglejszych: Reformacki (gdzie obecnie Siostry Miłosierdzia) — tuż koło niego klasztor Karmelitanek bosych (gdzie obecnie seminarjum łacińskie) — potem klasztor Bonifratrów (teraz szpital wojskowy na Łyczakowskiem) — najfatalniej położony klasztor Bernardynek (teraz urząd cłowy) — klasztory nakoniec Karmelitów bosych, naprzeciw furty bosackiej, i Karmelitów trzewiczkowych, naprzeciw bramy Halickiej.
W obrębie warowni, około tego czasu, liczył Lwów prócz gmachów publicznych około 300 domów. (Obecnie śródmieście liczy 382 numerów.) Ludność dzieliła się na cztery „nacyje“, katolicką, ormiańską, ruską i żydowską. Ormianie mieli domów 73, Rusini 22, żydzi 33, resztę posiadali katolicy, spolszczeni Niemcy lub Polacy. Ormianom, Rusinom i żydom nie wolno było rozszerzać się po za przeznaczone dla nich dzielnice. Żydzi zajmowali de jure tylko górną część ul. Wekslarskiej i przyległe jej zaułki — umieli wszakże już wtenczas anektować po kawałku tu i owdzie. I tak faktorowi Zygmunta