cznej lwowskiej rodziny Wilczków była kamienica położona w północnej połaci rynku, mająca browar od ulicy Ormiańskiej. Po obu jej stronach miały swoje domy konsularne rodziny Grosswaierów i Ziętkiewiczów. Jedna z najznakomitszych rodzin tutejszych, Ubaldini della Rippa, z Florencji, posiadała w ulicy Krakowskiej dom pod l. 12, obecnie dra Malinowskiego.
Z rynku wychodziły ulice: Szewska, później zwana Jezuicką, (obecnie Trybunalska), Krakowska, boczna Ormiańska, Bożego ciała (dominikańska), Ruska i Szkocka. Ta ostatnia dziś bez powodu przezwana Serbską, miała swoją nazwę od kupców szkockich, posiadających tam składy towarów, z pomiędzy których atoli tylko katolikom pozwolono stale osiedlać się we Lwowie. Spotykamy między nimi nazw iska: Stuart (z tych jeden, w czasie oblężenia, ożeniony był z Wilczkówną), Gordon, Wight, Marmaduke. Nabożeństwa protestanckie odbywali w domu pod l. 2 w rynku, później zabroniono im tego. Ulica Halicka od wieków zachowała swoją nazwę, przecinała ją Serbska, dziś Wekslarska. Ulica Ormiańska nie miała wchodu od Krakowskiej, przegradzał go mur cmentarny — dolna jej część, koło dzisiejszego Narodnego Domu, zwała się Piekarską. Prowadziła ona do klasztoru i kościoła Franciszkanów, który później przerobiono na teatr, spalony w r. 1848. Na placu przed tym klasztorem stał „orczyk“ czyli „żóraw“, do którego upinano piekarza, jeżeli chleb był za mały, i podnoszono go w górę, ażeby zawieszony między niebem a ziemią mógł rozpamiętywać brzydotę nieuczciwości. Chwalebny ten zwyczaj należy do tych, których wznowienie byłoby szczególnie pożądanem.
Odcięci od ulicy Krakowskiej Ormianie liczyli około połowy 17 wieku 82 rodzin. Najbogatszym z nich
Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/109
Ta strona została przepisana.