Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/133

Ta strona została skorygowana.

i jest najznaczniejszym zabytkiem dawnych fortyfikacyj Lwowa.
Przez cały dzień 27. września ogień z obydwu stron nie ustawał ani na chwilę. Kule tureckie niewiele robiły szkody, zwłaszcza gdy baterje ich zamiast bić w jedno miejsce i robić wyłom, rozrzucały swój ogień na wszystkie strony. Mieszczanie natomiast z armat swoich nie mało ubili Turków, tak że padło ich około 4000 w przeciągu trzech dni. O zachodzie słońca 27. września 400 ludzi wybranych na ochotnika, zrobiło wycieczkę z miasta, ponieważ dowiedziano się od zbiegów,, że Turcy źle pilnują swojego obozu, i że np. bazar, o którym wspomniano, strzeżony jest tylko przez jednego janczara. To dodało ochoty i włościanom, znajdującym się w mieście, przyłączyli się tedy do wycieczki i w istocie udało się strwożyć śpiących Turków nagłym napadem tak, że już zaczęli byli pakować muły i wielbłądy i myśleć o ucieczce. Nie mniejszą była wszakże następnej nocy trwoga w samem mieście. Kozacy i Tatarzy zajęli klasztor Karmelitów trzewiczkowych (gdzie teraz, kryminał) i ztamtąd dawali się we znaki Halickiej bramie. Komendant Wysokiego Zamku, mając tam zaledwie 20 ludzi piechoty węgierskiej z pułku Sieniawskiego, opuścił swój posterunek i zbiegł do miasta. Turcy nastąpiwszy od kościoła św. Wojciecha, opanowali tę dominującą pozycję, na szczęście, nie mieli czasu wyciągnąć większych dział na stromą pochyłość góry. Najwięcej atoli obawy wznieciło niebezpieczeństwo od strony Bernardynów. W nocy nagle straż dała znać, że pod samym już murem słychać łoskot rozbijanych kamieni. Gruchnęła wiadomość, że Turcy podsadzają prochy pod Bernardynów. Alarm ogromny powstał w mieście. Komendant zwołał księży i nakazał modły po kościołach