Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/15

Ta strona została przepisana.

zywają. Prawda, że przywiózł był z sobą wiele francuskich konceptów, między innemi chciał koniecznie uwłaszczać chłopów, kazano mu tedy iść z kwitkiem.
Pan Łąkowski widząc co się święci, zwinął także chorągiewkę, chociaż się już był formalnie oświadczył, i chociaż panna Henryka, nietająca się wcale ze swoją miłością, mocno się była skrompromitowała dla niego.
Ojciec, stary wiarus, nierozumiejący się na żartach, wziął się ostro do panicza i wyzwał go na pojedynek, ale pan Łąkowski odpowiedział, że mu jego zasady tego nie pozwalają i że się nie myśli strzelać o takie głupstwo. Skończyło się na tem, że go stary raptus gwałtownie kijem przetrzepał; lecz pan Henryk miał stosunki wszędzie, a nawet z władzami warszawskiemi, i tak ni ztąd ni z owąd, pan Władysław ujrzał się w cytadeli, zkąd go wysłali do aresztanckich rot, do Orenburga.
Otóż i cała historja znajomości naszego adjutanta a panem Łąkowskim.
Opowiadanie to, przerywane od czasu do czasu, a powodu że albo mówca albo który ze słuchaczy przy ciemnej nocy utknął i przewrócił się w błoto, zainteresowało nas tak mocno, że aniśmy się spostrzegli, kiedy się skończyły przeznaczone nam trzy mile drogi.
Zająwszy nowe stanowisko, tą razą w wysokim lesie, zabraliśmy się do krótkiego spoczynku. Niektórzy jednak nie mogli się tak prędko pozbyć wrażenia, które na nich zrobiła powieść „starego borsuka“, obstąpiono więc naczelnika z narzekaniem, że wypuścił takiego ptaszka.
— Cóż chcecie — tłumaczył im ten ostatni — mówił mi, że ma ważną misję do G...., przekonałem się, że wie o rzeczach, którychby nie powierzano czło-