Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/166

Ta strona została przepisana.

dwa egzemplarze, i to dla biblioteki następcy tronu, który będąc powołanym do panowania nad Polakami, chciał zapoznać się z ich językiem. Powiadam, że z tego, co ci doniosłem o mojem ożenieniu,, powieściopisarz angielski zrobiłby wyborną Christmas-Story. Być może, ale na to potrzeba najpierw powieściopisarza, sama zaś historja, opowiedziana przezemnie, mogłaby i angielską flegmę wystawić na zbyt ciężką próbę. Znasz mój talent w tej mierze — wszak pamiętasz, że nie osiągnąłem, stopnia doktorskiego z tego jedynie powodu, iż rozprawa, którą miałem napisać w celu uzyskania dyplomu, pęcmała mi (jak mówią w Galicji) pod piórem tak, iż spisałem ośmdziesiąt arkuszy bitego pisma i na ośmdziesiątym odbiegłem tak daleko od przedmiotu, o którym traktować miałem, że musiałbym był napisać najmniej drugich ośmdziesiąt arkuszy,, by raz nakoniec zacząć mówić o rzeczy, poruszonej w tytule, i przekonać profesorów uniwersytetu berlińskiego, że nie kwalifikuję się na doktora „wszelkiej bałamutności“ i połączonych z nią sztuk niedozwolonych. Zrezygnowałem, jak wiesz, z przedsięwzięcia, a i teraz zrezygnowałbym chętnie z dalszego ciągu niniejszej gadaniny, gdybym Cię nie znał i nie wiedział, że uparłszy się raz, postawisz, na swojem, i zmusisz mię do pisania. Będę się tedy starał być ile możności zwięzłym, i zaczynam.
Wiesz, ze jestem szlachcicem z Poznańskiego, a wychowańcem uniwersytetu berlińskiego. Wiesz, że przed dwoma laty wypadki zmusiły mię przesiedlić się do Galicji, z 38 latami na grzbiecie, i 80.000 talarów majątku w kieszeni. Wiesz, że aż