Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/180

Ta strona została przepisana.

wszystkie przylegle grunta, należące do chłopów z Mogiłowie, były u niego w „zastawie“, w ten sposób, że dawał tylko nasienie, chłopi zaś orali, włóczyli, żęli i młócili za „procent“ od — wódki. Spełniali oni te funkcje o milę od swoich chałup, chociaż zastawiając parcele u Szulima pocieszali się uwagą, że jednakowo gruntów tak odległych od obejścia uprawić im niepodobna. Otóż co powiesz na to, że wyrugowanie tego przedsiębiorczego Szulima z pod mojego boku i rozwalenie karczmy rzuciło brzydką plamę na moją reputację w całej okolicy, brzydszą jeszcze, niż oszklona galerja, łącząca mój pokój jadalny z kredensem i kuchnią, i niż zakaz moczenia konopi w sadzawce, który wydałem w jesieni i którego przekroczyć nie pozwoliłem? W chłopów’ z Mogiłowie wmówił ktoś, że chcę wykupić ich grunta, ażeby mi robili „pańszczyznę“. Szlachta dowiedziała się, że słuchałem filozofji w Berlinie, że Szlązacy, których sprowadziłem, są protestantami, i ztąd wniosek oczywisty, że jestem demagogiem, spikniętym z komuną paryzką na pohybel propinacji. Żydzi w Kurdwanowie rzucili na mnie chajrem, a starosta tamtejszy zapytywał mię w sposób znaczący, czy asekuruję budynki i krescencję, dodając, że jakieś uprzedzenie przeciw mnie daje się dostrzedz u ludności, i że w powiecie dużo jest włóczęgów i złych ludzi różnego rodzaju. W istocie Sobek, mój połowy, schwytał raz w pobliżu mojej sterty, stojącej w polu, Moszka, który jest zięciem Beb Szulima, i który pomimo szabasu zabraniającego wyznawcom Mojżesza kurzenia lulki, zamierzał w najbliższem sąsiedztwie