Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/216

Ta strona została przepisana.

„R. 1557 Zygmunt Ligęza błędem ślepej natury w udziale życia dostał kielich za infułę, którą wydarł brat starszy — który (t. j. kielich) otrzymawszy, wstrzemięźliwy podczaszego w. koronnego piastował urząd, rząd miasta trzeźwy prowadził, a suchą śmiercią do ziemi poszedł żyjących.“
„Feliksa Ligęzę przez łabędzie słodkiem nuceniem śmierci wzywającego zgon w Dunajowie z pośród żyjących zabrał 1560, Tu się od śmiesznych igraszek śmierci bliskiej i od ócz ludzkich oddalił, ale się z nią nie porozumiawszy, która go pod razy dziejów poddała, każdego dnia prawie żałobnemi objadami pogrzebanego, i z bankietu jakby z potyczki wyniesionego, do tego czasu głosząc. Ostatniej woli nie uczynił, ponieważ żyjąc, sam się ogłosił dziedzicem; pogrzeb także ze szczupłym zrobiono wydatkiem, bo na większy nie wystarczyło. Łzy wylewać lutnie, i gitary długo płakać przymusił.
Trudno domyśleć się z tego, że ks. arcybiskup żył wesoło, jak cześnik, a cześnik skromnie, jak kapłan — i że tamtego apopleksja tknęła przy objedzie, poczem pochowano go z muzyką, ale jej nie zapłacono, więc płakała, podczas gdy cześnik naczczo i bez muzyki dostał się do Królestwa Niebieskiego. Niczem to jest wszakże wobec ustępu, w którym Zimorowicz opowiada nam, dlaczego ożenił się, zamiast wstąpić do klasztoru. Oto jest ta tyrada równie komiczna co do formy, jak rozrzewniająca z pośród całego bałamuctwa szczerem uczuciem: