Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/22

Ta strona została przepisana.

Żeby cię kochany czytelniku ująć do reszty na rzecz panny Wandy, powiem ci na końcu dopiero rzecz najważniejszą, i to do ucha: ma stopięćdziesiąt tysięcy posagu w walucie austryjackiej! — Spodziewam się, że każesz zaprzęgać i pojedziesz natychmiast do Kainowa, jeżeli jeszcze nie jesteś żonaty. Poczekaj trochę! nie ma róży bez ciernia. — Co się mnie tyczy, uważam tylko na wdzięk kwiatu i ten tylko opiewam, bom się urodzi! — wprawdzie nie w samej Arkadji, ale w jednym z jej przedsionków — ale po drodze wstąpisz zapewnie do państwa tych i owych, gdzie są także piękne panny na wydaniu. Usłyszysz tam wielkie pochwały panny Wandy — wielkie i szczere, tem szczersze i serdeczniejsze, że na końcu, jak plama z atramentu na ślicznej fotografji, albo jak błąd ortograficzny w czułym i wonnym bileciku, ukaże się fatalne: ale. To ale zamknięte będzie czasem w jednem słowie, czasem poparte rozmaitemi dowodami i wywodami, zawsze atoli treścią jego będzier że panna Wanda jest śliczną i dobrą jak anioł, mądrą jak Salomon — albo nie, to jakoś nieestetyczne porównanie — powiem raczej, mądrą jak Minerwa, ale.... egzaltowaną. — Egzaltowaną! fatalny wyraz, mieszczący w sobie kilkanaście stronnic, z „Portretów Nie-Van-Dyka“ kilkanaście stronnic, które cię obleją jakby zimną wodą, - — nim jeszcze będziesz miał sposobność sparzyć się w Kalnowie. Dowiesz się także powoli i nie zliczysz na palcach liczbę nieszczęśliwych, którym ta egzaltacja odjęła spokój duszy, i nadzieję oczyszczenia tabuli, których serce podarła w kawałki a weksle zostawiła nietknięte w ręku lichwiarza! Dowiesz się, że wskutek egzaltacji panny Wandy, państwo Zamirscy zerwali powoli z całem bliższem i dalszem sąsiedztwem, potrzebującem synowej lub niepotrzebującem rywalki dla córek,