Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/233

Ta strona została przepisana.

i niebezpieczeństwo było przeto wielkie. Wtem puścił się deszcz ulewny i ocalił miasto od zagłady. Przez dwa dni trwały harce z tatarami, napróżno kuszącymi się o zdobycie klasztorów przedmiejskich, i o zbliżenie się do fortyfikacyj. Trzeciego dnia nadciągnął Chmielnicki z ogromną siłą; oprócz kozaków miał on bowiem tyle różnej zbieraniny przy sobie, że ogólną cyfrę podają kronikarze na przeszło 200 tysięcy. Teraz rozpoczął nieprzyjaciel atak na przedmieścia i na miasto z rzadką w dziejach wściekłością; wal trwała dniem i nocą. Od Tarnawki (to jest przedmieścia Żółkiewskiego) dowodził kozakami Krywonos, od św. Jura Głowacki. Klasztory przedmiejskie zaczęły padać jeden po drugim, najpierw zaś dobyli kozacy przez zdradę jakiegoś malarza, klasztor Karmelitów trepkowych (gdzie dziś kryminał). Zginęło przytem 14 księży klasztornych. Ze wszystkich osób ukrytych w klasztorze, ocalał tylko Daniel, włoch, kandydat do nowicjatu, którego napastnicy puścili wolno, przypuszczając, że jest obłąkanym, bo nie umiał ani po polsku ani po rusku, i drugi nowicjusz Andrzej, który dostał się tatarom w jasyr i uciekł im u granicy Wołoszczyzny.
Podczas, gdy się to działo u Karmelitów, od zachodu Głowacki dobywał i dobył cerkiew św. Jura, klasztor Dominikanów (u Marji Magdaleny), a nakoniec wpadł do św. Łazarza, gdzie zginęło 119 osób. Opowiadał mi obywatel tutejszy pan Zygmunt Żółkiewski, że podczas restauracji kościoła św. Łazarza, przedsięwziętej niedawno, odkryto pod wielkim ołtarzem, jeżeli się nie mylę,