Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/42

Ta strona została przepisana.

pana na ustęp, ale miałbym z nim kilka słów do pomówienia!
Stary borsuk zmieścił całą tę perorę w trzech wyrazach, co przemawia za twierdzeniem Russa, że prości ludzie są najlepszymi mowcami.
Lord Henry Plantagenet żachną! się jednak mocno na tę lakoniczną przemowę wiarusa, i ofuknął go piorunującem:
— Czego chcesz? coś za jeden?
Stary borsuk odparł spokojnie:
— Alboż to mię pan nie poznaje? Wszak niedawno widzieliśmy się w obozie majora Rębajły!
Szlachetny lord zmierzył pogardliwie siwą kapotę, baranią czapkę i jarmarkowe buty swego interlokutora, i odezwał się znudzonym głosem, wzruszając lekko ramionami:
— Albo ja wiem! trudnoż znowu pamiętać wszystkich „gimajnów!“
— Czy gimajnów, czy nie gimajnów! — hukną! wiarus podkręcając wąsa, zaś pogromca Kałmuków obejrzał się troskliwie, czy w danym razie będzie miał wolny odwrót, bo giest starego borsuka wydał mu się raczej wojennym, niż komisarskim.
Ten ostatni uspokoił się jednak szybko, i prawił dalej, z powolnym namysłem: — Przecież to my się znamy dawniej! Pan nie zapomniałeś pewnie Wawrzyńca Siedlaka, co był leśniczym u pana Kotwickiego, kiedy to pan tak często bywałeś w Zabrzezincach. Nawet później zdaje mi się, że widziałem pana w Warszawie, dokąd mię mój pan posłał był z listem do pana. Przyszedłem właśnie kiedy pan Władysław...