— Aha, aha, przypominam sobie! — zawołał nagle pan komisarz wojenny, chwytając starego w swoje lordowskie objęcia. — Kochany panie Siedlaku! jakże mi się miewasz?
— Przyszedłem właśnie, — ciągnął dalej nielitościwy borsuk wywijając się panu Henrykowi i zdejmując czapkę z uszanowaniem — przyszedłem właśnie kiedy pan Władysław Kotwicki podobnoś bardzo niegrzecznie się znalazł u pana dobrodzieja... O, stary, to zawadjaka, gorszy prawie niż jego córka! Pamiętam jak dziś, trzymał w ręku swoją wiśniową pałkę, a czerwony był jak ćwik! Pan dobrodziej za to....
— Ależ powiedz mi jak się masz kochany Wawrzku — przerwał na nowo lord Henry, i na nowo zaczął ściskać borsuka. — Masz podobnoś żonę, dzieci; co one robią?... Może się napijesz wódki... Słuchaj, a dużo zabiłeś Moskali?...
— Ba, gdybym ja umiał tak wywijać bronią jak stary pan Władysław; Kotwicki swoją wiśniową pałką! Pan dobrodziej musiałeś otrzymać bardzo wiele kontuzji?
— Pan Łąkowski — odezwałem się dla urozmaicenia dyalogu, otrzymał kontuzję w bitwie pod Żubnikami, od kuli moskiewskiej!
Stary borsuk otworzył niepospolicie gębę, usłyszawszy tę nowinę, lecz pan komisarz wojenny nie pozwolił mu się długo nad nią zastanawiać, i chwyciwszy nas obu za ręce, ciągnął do szynkowni, zagadując czemprędzej:
— Ej, co tam o tem mówić! Chodźcie lepiej, napijemy się wódki, bo tu zimno w sieniach.
Wódka jest płynem radykalnego zapomnienia. Ileż to ludzi w jej letejskich głębiach zanurza codziennie
Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/43
Ta strona została przepisana.