Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/61

Ta strona została przepisana.

z najgłówniejszych zasług, w uznaniu których kółko obywateli ziem zabranych uchwaliło z funduszów zebranych na broń, udzielić naczelnemu i odpowiedzialnemu, redaktorowi Kurjera wynagrodzenie narodowe w kwocie 500 rubli, wnosząc słusznie, że i z najlepszego sztućca nikt zręczniej bąków strzelać nie potrafi, jak Kurjer.
Nazajutrz po owych odwiedzinach u naczelnego redaktora tego tak dobrze poinformowanego dziennika, lord Plantagenet znajdował się w gościnnym pokoju najpierwszego hotelu w C. Pokój założony był kuferkami, sukniami i różnemi innemi gratam i, świeżo kupionemi w stolicy.
Milord siedział na sofie i dumał, macając się od czasu do czasu po bokach, ramionach i łokciach, jak gdyby uczeń chirurgji, memorujący ostatnią lekcję z anatomji. Obok niego leżało na sofie dzieło o historji naturalnej zwierząt szkieletowych — do których jak się zdaje, należą między innemi także Plantagenety. Oprócz tego znajdowało się tam parę kul i scyzoryk, który po otworzeniu ostrza przybierał zupełnie kształt sztyletu.
Milord był w negliżu, i konzultując często wspomnioną książką, przymierzał sobie kule do ramion i barków, powyżej obojczyka, pod pachą, w mięsistych okolicach łokcia i t d. Przy tem ciekawem zajęciu upływał mu czas nie zbyt przyjemnie, bo widocznie pocił się i męczył nad jakimś problematem, którego rozwiązanie nakazywała konieczność nieodzowna.
W końcu wstrząsł boleśnie głową i cisnął z nieukontentowaniem kule na podłogę; natomiast zaczął się z uwagą przypatrywać swemu scyzorykowi.
W tem zapukano do drzwi. Milord schował przedmioty swoich studjów i zawołał:
— Proszę wejść!