Krytycy zarzucają Prądzyńskiemu, że miejscami powtarza niemal dosłownie rozumowania Milla. I to jednak nie zmniejsza doniosłości książki. Ona pierwsza żądała otwarcia dla kobiet naoścież rynku pracy; pierwsza powoływała je do służby publicznej; pierwsza powstawała przeciwko zasadzie: „oświećcie niewolnika, nim dacie mu swobodę“ — dowodząc, że najpewniejszem narzędziem oświaty jest właśnie pełnia praw i całkowita niezależność jednostki; pierwsza wskazywała krzywdę kobiet w kodeksie; pierwsza — przez usta uczonego a nie poetów i publicystów — wołała o zniesienie prawa podwójnej moralności; pierwsza wskazywała zasady koedukacji jako czynnik, łączący kobietę z mężczyzną na przyszłych polach pracy. Wraz z entuzjastkami Prądzyński i cały odłam wolnych umysłów tej epoki nie dążył do „zmężczyznienia“ kobiety, lecz chciał tylko, aby — w wyścigu z mężczyzną — „idąc niekoniecznie tą samą drogą, ubiegła jej“ — według słów Żmichowskiej — „na jednakową odległość“.
Książka Prądzyńskiego była głośnym dzwonem, który na sprawę kobiet zwrócił baczność wszystkich umysłów. Równocześnie z nim, odezwał się drugi, niemniej potężny: padła w tłum powieść Orzeszkowej „Marta“, wydana w tym samym roku, co „O prawach kobiety“.
Dokąd nie zdołały dotrzeć wywody uczonego, tam sięgnął wylew uczuć i burza skarg namiętnych.
„Źle się dzieje z nami“ — woła kobieta przez usta Orzeszkowej. — „Życie nasze, to jedno nieustające kadzidło na cześć bożka Erosa. Wpadamy w suchoty albo stajemy się jędzami z tej potrzeby kochania.“
„Czem może być sama dla siebie samej każda z nas“? Co uzbierać sobie zdołała w przeszłości?.. Jakie oręże wiedzy, woli, doświadczenia służyć nam mogły w walce z zawikłaniami społecznemi, biedą, trafem, samotnością?.. Potrafimyż same przczwyciężyć żywioły wrogie, wyzyskiwać przyjazne?..