barwnych surojadek i... nigdy przedtem nie widziałem, żeby ludzie taką masą wracali tam, skąd wzięli początek. Wtedy to zacząłem rozumieć, że ludzie — zarówno mężczyźni, jak kobiety — to tylko materjał do dzieła... i że wszystko, co mówią i czynią, jest zgoła niedorzeczne. Czy nie tak? Ściśle rzecz biorąc, z jednakową słusznością mogłabyś przykładać ucho do palety, aby posłyszeć, co ci farby twoje powiedzą.
— Dicku, ależ to wstrętne!
— Poczekaj chwilę. Powiedziałem: ściśle rzecz biorąc. Na nieszczęście, każdy musi być albo mężczyzną, albo kobietą.
— Cieszę się, że choć to przyznajesz.
— Nie przyznaję, gdy chodzi o ciebie. Ty nie jesteś kobietą. Ale pospolici ludzie, moja Maisie, muszą się zachowywać i pracować, jako tacy. To właśnie tak mnie złości.
To mówiąc, cisnął w stronę morza spory kamień.
— Wiem, — mówił dalej, — że nie powinienem dbać o to, co tam o mnie gderzą ludzie; widzę to naocznie, że marnuję swój dorobek twórczy, gdy słucham ich gadaniny; a jednak, bodaj to djabli wzięli: — (w tej chwili drugi kamień fyrgnął w stronę morza) — cóż na to poradzić, że mruczę, jak kot, gdy mnie pogłaskać z właściwej strony! Nawet, gdy z czyjegoś czoła wyczytam, że ów kiep łże bezczelnie, obwijając rzecz całą w powabne słówka, to jednak nawet te kłamstwa radują mnie, wychodząc tem samem na zgubę mojej twórczości.
— A gdy człek taki nie prawi pięknych słówek?
— Wtedy, najdroższa, — uśmiechnął się Dick, — zapominam, że jestem szafarzem owych darów, i radbym użyć grubego kijaszka, by temu facetowi napędzić nieco uznania i miłości dla mych dzieł. Ale jakież to upokarza jednakowoż przypuszczam, że choćby nawet ktoś
Strona:Rudyard Kipling - Światło które zagasło.djvu/137
Ta strona została przepisana.