Strona:Rudyard Kipling - Światło które zagasło.djvu/176

Ta strona została przepisana.

mały Binkusiu, bez najmniejszej przyczyny i kazano ci biegać poomacku, a to zadrasnęło twoje młodociane uczucia. Niema czem się przejmować. Sic volo, sic iubeo, stat pro ratione voluntas, a nie kichaj na mnie zato, że mówię po łacinie. Dobranoc.
Wyszedł z pokoju.
— To była wyraźna przymówka do ciebie — zauważył Nilghai. — Mówiłem ci, że na nic się nie zda wtrącać się do jego spraw osobistych. To mu się nie podoba.
— Gdyby się nie podobało, jużby mnie zwymyślał. Nie mogę się w tem połapać. Opanowała go gorączka podróży, a mimo to nie chce wyjeżdżać. Coś mi się tylko zdaje, że pewnego pięknego dnia, gdy przyjdzie mu ochota do wyjazdu, nie będzie już mógł urzeczywistnić swego pragnienia, dorzucił Torpenhow.

∗             ∗

Dick, znalazłszy się w swoim pokoju, jedną tylko roztrząsał kwestję, a mianowicie: czy cały świat i wszystko na nim się znajduje, jako też płomienna żądza przygód i wrażeń, — czy wszystko to warte było jedynego trzypensowego pieniążka, wrzuconego do Tamizy?
— To tylko wrażenie wywołane widokiem morza... kiep jestem, żem sobie tem głowę zaprzątał — oświadczył wkońcu. — Ostatecznie w miodowym miesiącu urządzimy sobie taką podróż dokoła świata... i to bez zastrzeżeń. Ale... ale nie wiedziałem, że morze wywiera tak silny wpływ na człowieka. Nie zdawałem sobie z tego sprawy wówczas, gdym był z Maisie. To te przeklęte śpiewy tak na mnie podziałały. On znów tam zaczyna ryczeć.