Strona:Rudyard Kipling - Światło które zagasło.djvu/285

Ta strona została przepisana.

— Och, jak mi pana żal! jak mi pana żal! — krzyknęła popędliwie i ujęła Dicka za ręce. On odruchowo pochylił głowę, jak gdyby chcąc ją pocałować... boć ona była jedyną kobietą, która okazała mu litość, on zaś obecnie nie był na tyle dumny, by gardzić odrobiną litości.
Bessie powstała, zabierając się do wyjścia.
— Ani mowy o tem, dopóki pan nie będzie wyglądał bardziej elegancko. Nie jest to rzecz taka trudna, ogolić się i włożyć na siebie porządne ubranie.
Słyszał, jak naciągała rękawiczki, jak ruszyła się i, miejsca, aby się z nim pożegnać. Obeszła go ztyłu, pocałowała wyzywająco w kark i odbiegła tak chyżo, jak w ten dzień, kiedy zniszczyła Melancholję.
— Pomyśleć, żem pocałowała pana Heldara — mówiła do siebie — po wszystkiem, co on mi wyrządził! Doprawdy, bardzo mi go żal, a gdyby on się tylko ogolił, to nawet nie byłby znów tak brzydki, ale... Och jakże haniebnie postępowały z nim te Beetony! Wiem, że Beeton nosi teraz na sobie jego koszule... już czuję pismo nosem. Jutro się przekonani... Ciekawam, czy mu jeszcze wiele pozostało z tego, co posiadał. Możeby się to bardziej opłaciło, niż gospoda... nie musiałabym zajmować się pracą... a szanowanoby mnie tak samo, jakby nigdy nic.
Dick nie był wdzięczny Bessie za jej dar przelotny. Przez całą noc czuł wyraźnie ten pocałunek na swym. karku, ale poczucie to, pomiędzy wielu inne mi okolicznościami, zdało się wzmagać w nim świadomość, iż należy się ogolić. Wobec tego rano dał się ogolić, co zaraz lepiej podziałało na niego. Nowy garnitur ubrania, czysta bielizna, a wreszcie i uprzytomnienie sobie, że ktoś na tym świecie zainteresował się jego wyglądem zewnętrznym, wszystko to niemal podniosło go na du-