Strona:Rudyard Kipling - Światło które zagasło.djvu/291

Ta strona została przepisana.

jego, żeby nie myśleć o Melancholji, gdyż ta była cząstką tego zamarłego żywota. Gdy z przybyciem Bessie zaczęły się otwierać niejakie nowe widoki, pojawiła się znów Melancholja — powabniejsza w wyobraźni Dicka, niż była kiedykolwiek na płótnie. Dzięki niej mógłby sobie zdobyć znaczniejszą sumę pieniężną, któraby mu posłużyła do zabawienia Bessie i zapomnienia o Maisie, jako też do ponownego zakosztowania zapomnianych już niemal triumfów. Teraz, wskutek złośliwego psikusa młodej gosposi, niepodobna było myśleć o czemkolwiek tego rodzaju — a chociażby spodziewać się, że z czasem w sercu może się obudzić trwałe zajęcie się osobą tejże gosposi. Na domiar złego, Dick ośmieszył się w oczach Maisie. Kobieta wybaczy mężczyźnie, który zniweczył dzieło jej żywota, dopóki on darzy ją miłością; natomiast mężczyzna może wybaczyć tym, którzy zdruzgotali miłość w jego życiu, ale nigdy nie przebaczy zagłady swego dzieła.
— Tss! Tss... tss! — syknął Dick przez zęby, poczem zaśmiał się z cicha. — To szczególny znak, Bessie, a przytem... zważywszy wiele okoliczności, dostało mi się to zasłużenie, za to com uczynił. Na Jowisza! temu należy przypisać ucieczkę Maisie! Pewno sobie pomyślała, żem do cna zwarjował... niema za co ją potępiać! A więc naprawdę cały obraz zniszczony? Co cię do tego przywiodło?
— Byłam tak rozgniewana... Ale teraz się nie gniewam... Jest mi strasznie przykro.
— Dziwię się temu... Ale mniejsza o to. Mnie to należy się nagana za popełnienie omyłki.
— Jakiej omyłki?
— Nie zrozumiałabyś nic z tego, moja droga. Na miłość Boską! pomyśleć, że takie małe ścierwo, jak ty,