— Wtorek.
— A więc w czwartek odjeżdża parowiec pocztowy. Jakiż kiep... jakiż kiep był ze mnie! Dwadzieścia dwa funty pokryją koszt mego powrotu. Dodajmy jeszcze dziesięć na nieprzewidziane wydatki. Musimy zamieszkać u Madame Binat ze względu na starą znajomość. Razem trzydzieści dwa funty. Do tego dochodzi sto funtów na koszta ostatniej wycieczki... na Boga, to dopiero Torp wybałuszy oczy, gdy mnie zobaczy!.. sto trzydzieści dwa funtów... pozatem siedemdziesiąt osiem na bakszysze[1].. będą mi potrzebne... i na zabawę. Czegóż tam znowu beczysz, Bess? Tyś tu nic nie zawiniła; jam był wszystkiemu winien. No, figlarna łasiczko, obetrzyj oczki i wyprowadź mnie na ulicę! Potrzebna mi jest książeczka bankowa i czekowa. Zatrzymaj się jeszcze chwileczkę. Cztery tysiące funtów na cztery procent... to pewny rachunek.. wynosi sto sześćdziesiąt funtów rocznie; dodawszy do tego sto dwadzieścia funtów (również suma zabezpieczona) otrzymamy dwieście osiemdziesiąt, a dwieście osiemdziesiąt funtów dodane do trzystu na rok stanowi istny zbytek dla niezamężnej kobiety. Bess, pójdziemy do banku.
Wzbogaciwszy się o dwieście dziesięć funtów, które skrzętnie schował do sakiewki, Dick kazał Bessie — która do szczętu już straciła głowę — pędzić co tchu z banku ku biurom P. & O.[2], gdzie zwięźle wyjaśnił sprawę.
— Port Said, pierwsza klasa; kajuta, ile możności jak najbliższa przedziału bagażowego. Jaki okręt odjeżdża?