Strona:Rudyard Kipling - Światło które zagasło.djvu/310

Ta strona została przepisana.

— To tylko ja... a jestem już w dyskretnym wieku, hę? Wypij to, a zjedz-że i tę bułeczkę. Tak to we Francji, gdy dzieci sprawują się grzecznie, matki przynoszą im czekoladę.
Siadła na brzeżku łóżka i jęła szeptać:
— Wszystko przygotowane. Pojedziesz statkiem latarniczym. Trzeba dać w łapę dziesięć funtów angielskich. Kapitanowi rząd nic nie płaci. Statek przyjeżdża do Suakin w przeciągu czterech dni. Pojedzie tam z tobą Grek Jerzy, mulnik; znów potrzeba dać mu dziesięć funtów łapówki. Ja zapłacę; oni nie powinni zwęszyć, że masz pieniądze. Jerzy pójdzie z tobą, dokąd tylko uda mu się zajść z mułami. Potem powróci do mnie, ponieważ tutaj bawi jego bogdanka, a jeżeli nie dostanę telegramu z Suakinu, z doniesieniem że jesteś zdrów, dziewka odpowiada za Jerzego.
— Dziękuję — odrzekł Dick, sięgając sennie ręką ku filiżance. — Madame jest dla mnie nazbyt łaskawa.
— Gdybym mogła tu coś wskórać, powiedziałabym ci, żebyś pozostał na miejscu i zachował się grzecznie; ale coś mi się nie zdaje, iż byłaby to dla ciebie rzecz najlepsza! — i ze smutnym uśmiechem spojrzała na suknię, poplamioną trunkiem. — Nie, powinieneś jechać, naprawdę, powinieneś jechać. Tak będzie najlepiej. Tak będzie najlepiej, mój chłopcze.
Schyliła się i ucałowała Dicka pomiędzy oczy.
— To na dzień dobry! — rzekła na odchodnem. Gdy się ubierzesz, pogadamy z Jerzym i ułożymy wszystko. Najpierw jednak musimy otworzyć walizkę. Daj mi klucze.
— Ilość pocałunków stała się ostatniemi czasy wprost skandaliczną. Doczekam się tego, iż nakoniec i Torp mnIie pocałuje. Jednakże coś mi się widzi, że on