łódź i udałem się w górę rzeki, a kiedy doszedłem do Arrah i szerokich po za nim wód, nie spłynęło już więcej zabitych Anglików. Rzeka opustoszała na krótką chwilę. Niedługo pokazało się dwóch czy trzech zabitych, w czerwonych kabatach, ale nie Anglików — należeli do rasy Hindusów i Purbeeahsów — następnie pięciu lub sześciu obok siebie, w końcu na północ od Arrah, poza Agrą, nadpłynęła ich taka mnogość, jakby kto całe wsie do wody powpędzał. Wynurzali się oni z małych bocznych zatok i spływali ku dołowi, jako pnie drzewne w czasie wielkich deszczów. Gdy się rzeka podnosiła, podnosili się i oni całemi gromadami z ławic piaszczystych, na których ciała ich spoczywały; a gdy woda opadała, chwytały ich fale za długie włosy i wlokły za sobą przez pola i Dżunglę. Przez całą noc, idąc ku północy, słyszałem odgłosy strzelb, we dnie zaś brodziły przez rzekę obute w trzewiki nogi i koła wozów toczyły się z trzaskiem po żwirze, na płytkiem dnie strumienia. Aż w końcu wyrzekłem do przejętego zgrozą serca; „Jeżeli taka dola dotknęła ludzi, jakżeż się jej wymknąć zdoła Mugger z Mugger-Ghaut? A pojawiły się tam i łodzie mknące ku dolnym brodom i płonęły jasnym pożarem, jak czasem płoną tratwy naładowane bawełną, ale nie tonęły.
„Ach!“ zawołał Adjutant. „Podobne łodzie odpływają z Kalkuty na południe. Są wysokie i czarne i sieką za sobą ogonem wodę, prócz tego — —“
„Są trzy razy tak duże, jak moja wieś. Moje łodzie były nizkie i białe, siekły wodę po obu stronach i nie były większe, niż powinny być u tego, który mówi prawdę. Łodzie napędziły mi dość strachu, więc opuściłem te wody i podążyłem napowrót do swojej rzeki, idąc we dnie, kryjąc się w nocy, jeśli nie mogłem znaleść drobnych potoków, aby sobie poradzić. I powróciłem do wioski, nie spodziewając się już ujrzeć nikogo z jej mieszkańców. Tymczasem oni orali, siali, zbierali i chodzili spokojnie po polach, jak ich woły.“
„A czy nie brakło pożywienia w rzece?“ spytał Szakal.
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/102
Ta strona została skorygowana.