Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/106

Ta strona została skorygowana.

„To jej rzecz. Baczność! Strzelam!
Tu rozległ się huk podobny do huku małego działa (największe strzelby, służące do polowania na grubego zwierza, np. na słonie, nie wiele się różnią od małej armaty), zabłysły dwa płomienie i dał się słyszeć ostry trzask dubeltówki Martiniego, której ostre a wązkie kule nic sobie nie robią z krokodylowego pancerza. Ale eksplodujące pociski już zrobiły swoje. Jeden ugodził Muggera w kark na szerokość dłoni od kości pacierzowej, na lewo, drugi poniżej nasady ogona. W dziewięćdziesięciu dziewięciu wypadkach na sto, może jeszcze śmiertelnie zraniony krokodyl dowlec się na pełną wodę i uciec; ale Mugger z Mugger-Ghaut został dosłownie na trzy części przełamany. Zdobył się ledwie na jedno poruszenie głowią, zanim skonał — i oto legł płasko na ziemi rozciągnięty, jak Szakal.
„Gromy i błyskawice! Błyskawice i gromy!“ wołało to nędzne, drobne stworzenie. „Czy może spadła na ziemię ta istota, która ciągnie wozy przez most?
„To była tylko strzelba“, odezwał się Adjutant, na którym każde piórko dygotało ze strachu. „Nic więcej tylko strzelba. Musi być z pewnością zabity. Oto nadchodzą białe twarze“.
Dwaj Anglicy zbiegli szybko z mostu, przebrnęli na ukos przez ławicę piasku i stanąwszy obok zabitego Muggera, podziwiali jego rozmiary. Następnie jeden z krajowców chwycił siekierę i odciął mu olbrzymi łeb, który czterech mężów wlokło wzdłuż wybrzeża.
„Ostatni raz miałem rękę w paszczy Muggera“, rzekł, nachylając się jeden z Anglików (ten, który most wybudował), „licząc ledwie pięć lat; płynąłem łodzią w dół rzeki do Monghyr’u. Byłem dzieckiem z czasów Buntu, jak się wówczas powszechnie wyrażano. Moja biedna Matka była ze mną w łodzi i opowiadała potem nieraz, jak wypaliła parę razy ze starego ojcowskiego pistoletu do głowy potwora“.
„Doskonale — więc zabijając głowę całego plemienia zemściłeś się