Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/111

Ta strona została skorygowana.

i to prawda, że w czasie dojmujących skwarów radbym się wysunął ze skóry (tylko żeby to nie bolało) i biegał bez skóry“.
„Przecież i ja się kąpię, a mimo to zmieniam skórę. Jakże tedy wygląda mój nowy strój?“
Mowgli przesunął dłonią po świecących, pstrych, poprzecznych pręgach olbrzymiego grzbietu. „Żółw ma twardszą skórę, lecz nie tak świecącą“ zawyrokował. „Żaba, moja imienniczka, ma może jaśniejszą, lecz nie tak twardą. Miło spojrzeć na ciebie; podobnie nakrapiany jest kielich lilii“.
„Trzeba mi jeszcze wody. Żadna nowa skóra nie nabiera prawdziwego blasku przed kąpielą. Chodźmy się więc wykąpać“.
„Poniosę cię“, rzekł Mowgli, śmiejąc się wesoło; i pochylił się, by w środku ująć olbrzymie cielsko Kaa, tam, gdzie tworzyło najgrubsze przeguby. Tak samo mógłby się pojedynczy człowiek pokusić o podniesienie pnia, mającego dwie stopy średnicy; a Kaa leżał nieruchomy i jeno sapał spokojnie z zadowolenia. Następnie rozpoczęli codzienną wieczorną zabawę. Chłopiec kwitnący nadmiarem wybujałych sił i potężny Pyton w lśniącej, przepysznej skórze stanęli sobie oko w oko, by w zapasach wypróbować potęgę muszkułów i wzroku. Oczywiście mógł Kaa, gdyby był tylko zechciał, zadusić tuzin takich jak Mowgli; igrał jednak zawsze ostrożnie, nie wyczerpując i dziesiątej części swych sił wrodzonych. W chwili, gdy Mowgli stał się na tyle silnym, że mógł bez szkody wytrzymać silniejsze uderzenie, nauczył go Kaa tych zapasów i trzeba przyznać, że nic nie rozwijało bardziej giętkości i elastyczności członków chłopca. Czasami stał Mowgli omotany aż po szyję drgającymi błyskawicznie splotami Kaa, i usiłował wyswobodzić jedno ramię, by uchwycić niem węża za szyję. Wtedy Kaa zwalniał nacisku, a Mowgli starał się szybkiem nóg uderzeniem dosiądź potężnego ogona, co, wahając się od przodu ku tyłowi, szukał skały lub pnia dla oparcia. I tak chwiali się w jedną i drugą stronę, płomienne topiąc w sobie źrenice, z natężoną