ciągają na ociężałe głowy brudne płachty i śpiewają brzydko przez nos. Lepiej tu w Dżungli“.
Jakiś chyży „cobra“ (okularnik) ześliznął się ku wodzie, napił się i znikł czemprędzej, rzuciwszy im przelotnie pozdrowienie „Szczęśliwych łowów“.
„Sssh!“ zasyczał Kaa, jakby mu coś nagle wpadło do głowy. „Więc Dżungla spełnia wszystkie twe życzenia, mały bracie?“
„Nie wszystkie“, odparł Mowgli z uśmiechem, „chybaby mi się trafił co miesiąca jaki nowy, silny Shere Khan do zabicia. Teraz mógłbym go snadnie zadławić temi oto dłońmi, nie potrzebując pomocy bawołów. Powtóre pragnąłem nieraz, aby słońce świeciło podczas pory deszczowej, a deszcze zaćmiły słońce wśród pełnego lata; a kiedy byłem głodny, życzyłem sobie nieraz zabić kozę; a kiedy zabiłem kozę żałowałem, że to nie kozioł; a kiedy zabiłem kozła, żal mi było, że to nie nilghai. Ale tego rodzaju uczucia są przecież wspólne nam wszystkim“.
„Więc innych pragnień już nie masz?“ spytał wielki wąż.
„Czegóż więcej mógłbym wymagać? Mam Dżunglę i Laskę Dżungli! Czyż istnieje co więcej między wschodem a zachodem słońca“.
„A jednak — „Cobra“ powiedział — — “ rozpoczął Kaa.
„Który „Cobra“? Ten co się przemknął tędy nic nie powiedział. Był zajęty łowami“.
„Myślę o innym“.
„Czy masz wiele do czynienia z ludem Jadowitych? Ja ich unikam. Noszą śmierć w przednich zębach, co jest zresztą niesłuszne — bo każdy z nich taki mały. Z którym-to z „białych głów“ rozmawiałeś?“
A Kaa kołysząc się na wodzie, jak parowiec w przeciwne prądy uchwycony, odpowiedział. „Trzy lub cztery miesiące temu polowałem w Cold Lairs, w miejscu, które snadź dobrze pamiętasz. Zwierzyna ścigana przezemnie biegła z krzykiem wzdłuż bagnisk, a dopadłszy domu, którego ścianę sam niegdyś w twojej obronie rozwaliłem, znikła nagle pod ziemią“.
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/113
Ta strona została skorygowana.