spokojem. „Ten biały twór miał widocznie do czynienia tylko z gromadą ludzką. Nie zna mnie jeszcze“, zamruczał. „Wyzwał mnie na polowanie! Niechże je ma!“
Mowgli stał dotąd nieruchomy i trzymał ankus ostrzem ku ziemi. Teraz jednak cisnął go z błyskawiczną szybkością i ugodził wielkiego węża poniżej głowy, przygważdżając go niejako do ziemi. W mgnieniu oka przywalił Kaa potężnem cielskiem drgające sploty węża i uniemożliwił mu wszystkie ruchy od głowy do ogona. Jak węgiel płonęły krwawe źrenice, a czworograniasta głowa ciskała się wściekle to w prawą to w lewą stronę.
„Zabij!“ zawołał Kaa, gdy dłoń Mowgli’ego spoczęła na nożu.
„Nie“, odparł chłopiec, obnażając ostrze; „zabijam tylko wtedy, gdym głodny. Ale spójrz tu, Kaa!“ Silną dłonią pochwycił białego węża niżej głowy, rozwarł mu szczęki ostrzem noża i wskazał, że zęby kryjące jad zczerniały, pokruszyły się i wisiały ledwo na dziąsłach. Biały Cobra przeżył swój jad, jak to się często u wężów przydarza. „Thuu!“ (co znaczy: zbutwiały)[1], rzekł Mowgli, i przywoławszy do siebie Kaa, poddniósł ze ziemi ankus i uwolnił Białego Cobrę.
„Skarb Króla potrzebuje nowego stróża“, rzekł z powaga. „Thuu, tyś już wysłużył. Pobiegaj sobie po jaskini, Thuu, poigraj sobie!“
„Okryłem się hańbą. Zabij mnie!“ zasyczał Biały Cobra.
„Mówiliśmy już dość o zabijaniu. Teraz odejdziemy precz. Biorę ze sobą to cierniste ostrze, Thuu, bom z tobą walczył i zwyciężył“.
„Uważaj więc, by cię ta rzecz nie zabiła. To jest Śmierć! Pamiętaj, że to Śmierć. A tyle siły fatalnej ma w sobie, że zdoła zabić wszystkich ludzi w mojem mieście. Nie długo nią cieszyć się będziesz, Człowieku z Dżungli, ani ty, ani ten, co ci ją odbierze. Siła moja już zgasła, ale ankus dokończy mego dzieła. To jest śmierć! To Śmierć! To Śmierć!“
- ↑ Dosłownie: zbutwiały pień drzewa