Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/209

Ta strona została skorygowana.

I ździwił się, że nie zapomniał jeszcze ludzkiej mowy.
„Kto woła?“ spytała niewiasta drżącym od wzruszenia głosem.
„Czyś o mnie zapomniała?“ spytał Mowgli; gardło mu płonęło, gdy mówił.
„Jeśli to jesteś ty, jakiem wołałam cię imieniem? Mów!“ — Przymknęła jedną ręką drzwi, drugą chwyciła się za piersi.
„Nathoo! Ohé Natoo!“ rzekł Mowgli. Przypominacie snadż sobie, że tem imieniem powitała go Messua, gdy przyszedł pierwszy raz do gromady ludzkiej.
„Pójdź mój synu“, zawołała niewiasta i Mowgli wyszedł z ciemności na światło i spojrzał głęboko w oczy Messu’y, kobiety, która mu tyle dobrego zrobiła, której niegdyś życie uratował. Postarzała się, włos jej się posrebrzył, ale nie zmienił się jej głos, nie zmienił się wyraz jej oczu. Sądząc, jak każda kobieta, spodziewała się ujrzeć Mowgli’ego takim, jakim go ostatni raz widziała. Pełna przeto zdumienia, wodziła oczyma po jego piersiach i głowie, która sięgała prawie powały.
„Synu mój“, jękła z trudem, rzucając się do nóg chłopca; „nie, on już nie jest mym synem. On lasu bożyszczem! Ahai!“
I kiedy tak stał krwawym płomieniem olejnej lampki oblany, rosły i piękny, z kędziorami, co na ramiona bujnymi opadały sploty, z nożem przewieszonym przez ramię, we wieńcu dzikich jaśminów na głowie, można go było na prawdę wziąć za jakieś bóstwo z dawnej legendy. Dziecię na pół jeszcze we śnie, zeskoczyło czemprędzej z łoża na ziemię i poczęło krzyczeć w przestrachu. Messua podbiegła do dziecka, aby je uspokoić, Mowgli zaś oglądał dzbany, garnki, skrzynie na zboże i inne sprzęty ludzkie, które miał dotąd w pamięci.
„Co chcesz jeść i pić?“ zamruczała Messua. „Tu wszystko twoje! Wszak oboje zawdzięczamy ci życie. Ale jesteś-że tym, którego zwałam Natoo, czy bóstwem leśnem?“
„Jestem Nathoo“, rzekł Mowgli, „a oddaliłem się daleko od siedzib moich.