Milę w szerz i dwa tysiące stóp w głąb zapadła się ściana skały, gładko odcięta od szczytu do podstawy.
A mieszkańcy wioski pospieszyli chyłkiem przez sosnowy las, by się pomodlić przed Bhagat’em. Ujrzeli barasingh’a, stojącego nad świętym mężem, ale jeleń pierzchł, ujrzawszy ludzi: usłyszeli żałobne lamenty langurów, zaszytych w gąszcze drzew i ciężkie wzdychania Sony na pagórku; ale Bhagat był już martwy. Siedział na ziemi, skrzyżowawszy nogi, oparłszy się o pień drzewa, wsunąwszy laskę pod ramiona i zwróciwszy oblicze na północny wschód.
I przemówił do ludu kapłan: „Patrzcie, oto cud za cudem! Tak bowiem powinien być pogrzebany każdy Sunnyasi. Wybudujmyż tu w tem miejscu świątynię dla naszego świętego męża!“
I wybudowali świątynię, nim minął rok: małą kapliczkę ze złomu i gliny; owo wzgórze nazwali wzgórzem Bhagat’a; i modlą się w tej kapliczce i znoszą do niej kwiaty i świece i zbożne dary aż po dzisiejszy dzień. Jednak nie wiedzą, że ów czczony przez nich święty to Sir Purun Dass, W. K. P. I.; Dr. Pr.; Dr. Phil. etc.; niegdyś pierwszy minister postępowego i świetnego państwa Mohiniwali, członek honorowy i członek-korespondent większej liczby towarzystw naukowych, niż ich potrzeba na tym i na tamtym świecie.