Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

pełen słodyczy, a już pospieszyliśmy wszyscy, ciesząc się na rozmowę z tobą! Moja bezgraniczna zarozumiałość pozwoliła sobie nawet rozmawiać o tobie, gdyśmy tu czekali. Spodziewam się, żeś niczego nie usłyszał“.
Szakal mówił oczywiście w tym celu, aby go słyszano, gdyż wiedział dobrze, że pochlebstwo jest najlepszą drogą do otrzymania kilku mizernych ochłapów, Mugger zaś był przekonany, że Szakal ma to na myśli, a Szakal był przekonany, że Mugger o tem wiedział, a Mugger wiedział, że Szakal był przekonany, że Mugger wiedział; i tak byli wszyscy ze siebie zadowoleni.
Stary potwór z jękiem, sapaniem i wzdychaniem gramolił się na brzeg, i mruczał: „Uszanujcie sędziwość i niedołężność starca!“ a przy tych słowach płonęły jego oczy jak węgle z pod ociężałych rogowych powiek na szczycie trójkańciastej głowy, a jego cielsko toczyło się wciąż naprzód na krótkich krzywych nogach. Potem ułożył się cicho w mule rzecznym, Szakal zaś, chociaż oddawna obeznany z jego zwyczajami ujrzał już może poraz setny z wielkiem przerażeniem w duszy, jak łudząco zdołał Mugger przybrać na się postać belki, którą fala od głębi ku brzegom ponosi. Mugger starał się nawet utrzymać pod tym kątem na wodzie, jaki zwykle płynąca belka w czasie przypływu przybiera. Wszystkie te jednak manewry były tylko skutkiem przyzwyczajenia, gdyż stary Mugger wylądował jedynie w tym celu, aby użyć miłego wczasu: ale krokodyl nigdy nie jest właściwie dość sytym, i gdyby się był nasz Szakal dał zwieść tem łudzącem podobieństwem, zabrakłoby mu niechybnie czasu, aby mógł na ten temat filzofować.
„Nic nie słyszałem, moje dziecię“, odpowiedział Mugger, przymykając jedno oko. „Woda szumiała mi w uszach, a głód mnie ubezwładniał. Trzeba przyznać, że odkąd most stoi, lud mój nie kocha mnie, jak niegdyś; i to właśnie bólem napawa moje serce“.
„Okropność!“ zajęczał Szakal, „i to jeszcze takie wzniosłe, takie szlachetne serce. Ludzie warci są jedni drugich — tak mi się zdaje“.