Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/94

Ta strona została skorygowana.

jest możliwem na statku, trzy razy tak wielkim, jak Mugger-Ghaut. A Mugger-Ghaut nie jest małą wioską!“
Od strony mostu rozległ się donośny świst; to pociąg pędzący ku Delhom zadudnił na szynach, wozy zamigotały światłami, a cienie ich odbiły się na powierzchni rzeki. Tak biegnąc, sapiąc, turkocąc przepadł pociąg w ciemnościach; ale Mugger i Szakal nie odwrócili nawet głowy, gdyż byli przyzwyczajeni już do tego widoku.
„Czy to nie dziwniejsze, niż łódź, choćby trzy razy tak duża jak Mugger-Ghaut?“ spytał Adjutant, zwracając oczy ku górze.
„Widziałem, jak to budowano, dziecię. Widziałem, jak słupy mostu rosły do góry — kamień za kamieniem, a gdy ludzie spadali (zwyczajnie z zadziwiającą zręcznością utrzymywali się na nogach), gdy spadali — powtarzam — stary Mugger był zawsze gotów. Po zbudowaniu pierwszego filaru nie szukano już trupów w topieli, aby je palić. Tak, zaoszczędzałem ja im wiele trudów. Nic nie ma niezwykłego w budowaniu mostów“, rzekł Mugger.
„Ale to, co przez most pędzi i ciągnie za sobą żelazem okute wozy, to jest coś niezwykłego“, powtórzył Adjutant.
„Jestto bez wątpienia nowy gatunek wołu. Ale przyjdzie czas, że to, co tam w górze pędzi, nie zdoła utrzymać rownowagi i spadnie tak, jak spadali ludzie. Stary Mugger będzie wtedy w pogotowiu“.
Szakal spojrzał na Adjutanta, a Adjutant spojrzał na Szakala. Godzili się bowiem obaj na to, że lokomotywa jest raczej wszystkiem innem, tylko nie wołem. Szakal przyglądał się nieraz pociągowi, przykucnąwszy za żywopłotem aloesów, a Adjutant znał go jeszcze z tych czasów, kiedy to pierwsza lokomotywa przebiegła przez Indye. Ale Mugger patrzył nań z dołu, nie dziw więc, że duży kocioł parowy uważał za garb byka.
„Taaak, nowy gatunek wołu“, powtórzył Mugger z naciskiem, ażeby się utwierdzić w mniemaniu. „Tak, nie ulega wątpliwości, że to wół“, rzekł Szakal.