„Znam to miejsce,“ rzekł Adjutant. „Od tego czasu Monghyr stało się pustkowiem. Niewielu ludzi w niem mieszka“.
„Następnie zacząłem się posuwać wzdłuż łożyska pod górę, ale wygodnie i powoli, a niedaleko za miastem pojawiła się jakaś łódź, z prądem w dół rzeki płynąca i pełna białych twarzy — żywych! Były to, o ile pomnę, niewiasty, a leżały pod płachtą na drągach rozpiętą i narzekały głośno. W tych czasach nie wypalono ani z jednej strzelby do nas, stróżów brodu. Strzelby były zajęte gdzieindziej. Słyszeliśmy je tylko dniem i nocą w głębi lądu, to mniej, to więcej wyraźnie, stosownie do tego, jak wiatr zawiewał. Wynurzyłem się na powierzchnię tuż przed łodzią, albowiem nie widziałem jeszcze nigdy żywych białych twarzy; w innym stanie znałem je dobrze. Nagie, białe niemowlę uklękło na boku łodzi, i pochyliwszy się nad wodą, zanurzyło w niej rączki. Co to za rozkosz patrzeć na dzieci bawiące się prądem wody! Spożyłem dnia tego poddostatkiem strawy, zawsze jednak było w moim żołądku małe, niezajęte miejsce. Ale — jeślim się rzucił na rączki dziecka — działo się to tylko dla rozrywki, nie dla głodu. One się tak jasno, tak biało odbijały od wody, żem je tak jakoś, prawie niespodzianie — przychwycił; ach były to rączęta tak drobne, a chociażem szczęki mocno zwarł — a jestem najpewniejszy, żem je zwarł — to przecież dziecię wyciągnęło z mej paszczy rączki... zupełnie nieuszkodzone. Musiały się przemknąć lub prześliznąć między zębami — te małe, drobne rączęta. Powinienem był chwycić dziecię na ukos, za łokcie; ale powtarzam, działo się to tylko dla rozrywki, żem się wynurzył na powierzchnię, tylko dla tego, aby coś nowego zobaczyć. Niewiasty w łodzi zaczęły w głos krzyczeć, a ja wynurzyłem się znowu, aby na nie popatrzeć. Łódź była zbyt ciężka, przewrócić jej nie było można. Były w niej same niewiasty; ale kto wierzy niewieście, ten chce przejść bezpiecznie przez zarosłe bagnisko, jak mówi przysłowie; a na prawy i lewy brzeg Gangesu! to święta prawda“.
„Raz rzuciła mi pewna niewiasta kawałek zasuszonej rybiej skóry“,
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/99
Ta strona została skorygowana.