Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/109

Ta strona została skorygowana.

boko rzecz każdą. Mój krewniak, rybojad-gawial, opowiadał mi nieraz, jak ciężką pracą jest rybołóstwo, jak to ryby różnią się między sobą i jak trzeba znać się na nich wszechstronnie. Przyznaję, że mądrość to nie lada, z drugiej zaś strony stwierdzić i to muszę, że wspomniany mój krewniak gawial przebywa przecie stale wśród swoich podwładnych. Co się tyczy zaś moich podwładnych, toć nie pływają oni gromadnie, wystawiając pyski nad wodę, jak to czyni rewa, ani też nie wzbijają się ustawicznie ku powierzchni wody i nie kręcą się w kółko, jak mohoo i mała chapta, ani też nie gromadzą się na ławicach po powodzi, jak batchua i chilwa.[1]
— Same wyśmienite rybki! — przyklasnął dziobem adiutant.

— To samo powiada mój krewniak i zadaje sobie wiele fatygi, polując na te rybie specjały, pomimo że one nie umykają na brzeg, gdy ujrzą śpiczasty koniec jego nosa. Moi podwładni inne mają obyczaje. Mieszkają na lądzie, w chatach, pośród trzody. Muszę przeto wiedzieć, co oni czynić zamierzają w danej chwili. W ten sposób (jak mówi przysłowie) „wyobrażam sobie całego słonia“. Przypuśćmy, że nad drzwiami któregoś domu pojawia się zielona gałąź i żelazna obręcz... Stary Mugger wie od razu, że w tym domu urodził się chłopak i że pewnego dnia niezawodnie przyjdzie bawić się koło ghatu... A może tam jaka panna ma wyjść za mąż? Stary Mugger i to odgadnie, boć widzi, jak jej przynoszą podarki ślubne. Ona też po winna zejść do ghatu, by wykąpać się przed ślubem, a wtedy Mugger też pewnie znajdzie się gdzieś blisko... Zasię kiedy indziej zdarzy się, że rzeka zacznie zmieniać koryto i utworzy nowy spłacheć lądu w tym miejscu, gdzie dotąd

  1. Czyt. riua, mohu, czapta, baczua i szilua.