Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/11

Ta strona została skorygowana.

ojciec. Hasło to niezwłocznie podjęły jelenie, dziki i bawoły, grzmiąc chrapliwymi głosy, a ścierwik Chil jął zataczać w powietrzu olbrzymie kręgi, pogwizdując i rzucając ostrzegawcze krzyki.
Prawo Dżungli karze śmiercią każdego, kto by ośmielił się polować koło wodopojów z chwilą ogłoszenia Wodnego Rozejmu. Powód leży w tym, że picie jest ważniejszą rzeczą, niż jadło. Gdy zabraknie zwierzyny, każdy z mieszkańców dżungli potrafi jeszcze jakoś przetrzymać biedę; ale co woda, to woda, obejść się bez niej nie podobna! Więc gdy pozostanie jedno tylko jej źródlisko, ustają wszelkie łowy — i wszystko, co żyje w dżungli, śpieszy tam, by ugasić pragnienie. Za lat szczęśliwych, gdy wody było pod dostatkiem, zwierzęta nieraz na szwank wystawiały swe życie, śpiesząc po ten napój ku brzegom Waingungi lub ku innym strumieniom; jednakże to niebezpieczeństwo jeno dodawało uroku nocnym przedsięwzięciom. Rozkosz to była prawdziwa skradać się tak zręcznie, by nie potrącić nawet najdrobniejszego listka — brnąć po kolana w huczących wodnych odmiałach, przygłuszających wszelkie szmery na tyłach — pić, oglądając się poza siebie i trzymając każdy muskuł w gotowości rozpaczliwej do skoku za pierwszym odruchem trwogi — tarzać się po piaskowych usypiskach i powracać z mokrym pyskiem i napęczniałym od wody bandziochem do stada, stojącego opodal w niemym podziwie. Szczególne upodobanie w tym znajdowały młode kozły o rogach błyszczących — i to właśnie dlatego, że wiedziały, iż lada chwila może im skoczyć na kark Shere Khan lub Bagheera i rozszarpać je w kawałki. Teraz jednak skończyła się ta gra na śmierć i życie, a wygłodniałe i trudem zmożone Leśne Plemiona — tygrysy, niedźwiedzie, jelenie, dziki i bawoły — wlokły się pospólnie ku zmalałej rzece,