ci, gdy mój krewniak gawial przyniósł mi wieść o wielkim dostatku jadła na wodach powyżej Benaresu. Początkowo nie miałem ochoty tam się wybierać, gdyż mój krewniak, który żywi się rybami, nie zawsze wie, co złe, a co dobre. Dopiero gdy podsłuchałem wieczorną pogawędkę moich podwładnych, zdecydowałem się wyruszyć w drogę.
— A o czymże oni mówili? — zapytał szakal.
— O czym mówili, to mówili, w każdym razie wystarczyło to, by mnie — Muggera z Mugger-Ghatu — nakłonić do opuszczenia wody i wyruszenia w drogę pieszo. Szedłem nocami, korzystając nawet z najmniejszego strumyczka, jaki mi się nawinął. A że właśnie zaczynała się pora upałów, więc stan wody we wszystkich strumieniach był niski. Przechodziłem w poprzek zakurzonych gościńców, przedzierałem się przez wysoką trawę, wdrapywałem się na wzgórza, zalane księżycową poświatą. Wdzierałem się nawet na skały... pomyślcie sobie, dzieci! Przebywać musiałem bezwodne obszary Sirhind‘u, zanim udało mi się odnaleźć więź małych rzeczułek, płynących ku Gangesowi. Cały miesiąc spędziłem w podróży... z dala od mego ludu i od dobrze mi znanych wybrzeży. To iście rzecz podziwu godna!
— Czymże się żywiłeś po drodze? — zapytał szakal, który za najżywotniejszą rzecz uważał sprawy żołądkowe, a zgoła się nie przejął lądową wędrówką krokodyla.
— Wszystkim, co mogłem znaleźć... kuzynie! — odrzekł Mugger powoli, przeciągając każde słowo.
Trzeba wiedzieć, że w Indiach nie nadaje się nikomu tytułu „kuzyna“, jeżeli ktoś nie potrafi określić choćby najsłabszego stopnia pokrewieństwa z daną osobą. Ponieważ zaś co najwyżej w starych bajkach i dziecinnych piosenkach można napotkać wieść o tym, jakoby orzeł ożenił się z pawą, a krokodyl z szakalicą, szakal domyślił się od ra-
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/117
Ta strona została skorygowana.