Raz fala się ku brzegom wspięła,
ubrana w złoty blask zachodu;
dziewczyny białą dłoń musnęła,
idącej szlakiem brodu.
Wstrzymaj swą nóżkę, dziewczę żwawe,
boć nie czas jeszcze na przeprawę!
„Zaczekaj chwilę, dziewko luba! —
szepnęła fala — jam twa zguba!“
„Ja śpieszę, bo mnie miły woła!...
Miałabym z głazu serce chyba...
Nie straszą mnie na wodzie koła:
tóż się plusnęła ryba!“
To śmierć się czai po kryjomu!
Ach, czekaj na przybycie promu!
„Zaczekaj chwilę, dziewko luba! —
szepnęła fala — jam twa zguba!“
„Spieszę, bo wzywa mnie kochanek;
nie mogę wzgardą mu uchybić!...“
Fala za falą — niby wianek —
objęły młodą kibić...
O dziewczę! Wierne twe serduszko,
lecz brzegu już nie dotkniesz nóżką!
Pomknęła fala (trudna sprawa!)
fala tak chyża — fala krwawa!...