Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/147

Ta strona została skorygowana.

ciebie samego! To ś-ś-śmierć! Pamiętaj, że to ś-ś-śmierć! Ta rzecz sama wystarczy, by poginęli od niej wszyscy mieszkańcy mojego mia-s-s-sta! Niedługo będziesz się nią cieszył, leś-ś-śny człowieku, albo i ten, kto weźmie ją od ciebie. Dla niej będą się ludzie zabijali, zabijali, zabijali! Moja siła już zwiotczała i zeschła, ale ten ankus s-s-spełni za mnie s-swą powinność! To ś-ś-śmierć! To ś-śmierć! To ś-ś-śmierć!
Mowgli przelazł przez dziurę i znów poczołgał się wąskim korytarzem, zmierzając ku wyjściu. Rzuciwszy po raz ostatni okiem w stronę komnaty, dostrzegł jeszcze Białego Kobrę, jak uniesiony wściekłością kruszył sobie nieszkodliwe zębiska o głupowate twarze złotych bałwanków, leżących na ziemi, sycząc przy tym:
To ś-śmierć! To ś-śmierć!
Wyszedłszy z lochu, Mowgli i Kaa z radością i ulgą powitali światło dzienne i ojczystą dżunglę. Ankus, iskrzący się żywo w blasku poranka, napełnił chłopca niemal taką radością, jaką przejąłby go pęk niespotykanego dotąd kwiecia, wetknięty we włosy.
— Ależ nawet oczy Bagheery nie błyszczą tak jasno, jak ten oto przedmiot — zawołał z zachwytem, obracając rubin wokoło. — Muszę pokazać to Bagheerze!... Ale cóż to miał na myśli Thuu, bając coś o śmierci?
— Nie potrafię ci na to odpowiedzieć — rzekł Kaa. — Jestem aż po sam czubek ogona przejęty s-s-smutkiem, iż s-s-stary kobra nie zakosztował s-s-smaku twego noża. W Chłodnych Legowis-s-skach zawsze czai się jakieś licho... zarówno na ziemi, jak i pod ziemią. Ale teraz jestem głodny. Czy nie zechciałbyś dziś towarzyszyć mi w łowach?
— Niestety, nie! Bagheera musi obejrzeć tę moją zdobycz. Szczęśliwych łowów!