Mieszkańcy Wschodnich Lodów topnieją jako śnieg:
żebrzą o cukier i kawę; idą gdzie idzie biały człek!
Mieszkańcy Lodów Zachodnich umieją walczyć i kraść:
sprzedają futra handlarzom, duszę sprzedają w obcą właść.
Mieszkańcy Lodów Południa z wielorybników biorą wzór:
ich żonom nie brak świecideł, za to w namiotach pełno dziur...
Lecz Ludy Najstarszych Lodów, gdzie biały człek już sczezł,
zbroją się zębem narwala; ich kraj — to ziem najdalszy kres!
(Przekład pieśni).
— Patrz! Otworzył oczy!
— Połóż go z powrotem na futrze. Będzie z tego szczeniaka tęgi pies. Gdy skończy cztery miesiące, nadamy mu imię.
— A jakie? — zapytała Amoraq.
Kadlu powiódł oczyma wokoło, po wnętrzu śnieżnej lepianki, obficie zasłanej futrami, aż na koniec zatrzymał wzrok na postaci czternastoletniego Kotuka, siedzącego na pryczy i strużącego guziki z zębów morsa.
— Nazwij go moim imieniem! — ozwał się Kotuko, uśmiechając się szeroko. — On mi się kiedyś przyda.
Kadlu odpowiedział mu również szerokim uśmiechem — tak szerokim, iż skośne oczka niemal znikły w tłuszczu płaskich policzków — i kiwnął głową w stronę Amoraq, nie zważając na zajadłe skowyczenie suki, gniewnej,