na polowanie. Marzył o tym, by mógł chodzić do quaggi, czyli domu modlitewnego, gdy mężczyźni zbierali się tamże celem odprawiania jakichś tajemniczych obrzędów — gdy angekok, czyli czarownik, zgasiwszy światła, obudzał we wszystkich obecnych dreszcz jakiejś rozkosznej trwogi — gdy słychać było kroki ducha renifera, dudniące po dachu — i gdy włócznia, rzucona kędyś w nieprzeniknioną ciemność nocy, wracała, obryzgana ciepłą krwią. Marzył o tym, by mógł wieczorami z wyrazem zmęczenia na twarzy, jak przystało na pana domu — ciskać wielkie buciary na siatkę ponad ogniskiem i z przybyłymi w odwiedziny łowcami zasiąść do gry, przypominającej ruletkę, a sporządzonej domowym sposobem, z blaszanej miski i gwoździa. Marzył jeszcze o wielu, wielu innych rzeczach i zajęciach, ale starsi śmiali się z niego i powiadali:
— Zaczekaj, aż się znajdziesz w powijakach, mój Kotuko. Polowanie to nie to samo, co branie zdobyczy!
Teraz jednak, odkąd ojciec nadał jego imię szczeniakowi, sprawa przedstawiała się o wiele jaśniej. Inuita nie podaruje dobrego psa synowi, póki chłopak nie nabędzie pewnych wiadomości z zakresu psiej tresury; — Kotuko zaś był święcie przekonany, że wie już w tym zakresie wszystko, co potrzeba.
Gdyby szczeniak nie miał iście żelaznego zdrowia, na pewno by zdechł wkrótce, bądź z przejedzenia, bądź z nadmiaru ćwiczeń. Kotuko sporządził mu małą uprząż z długą szleją i ciągnął go tam i z powrotem po podłodze izby, wrzeszcząc:
— Aua! Ja aua! (na prawo!) Choiachoi! Ja choiachoi! (Na lewo!) Ohaho! (Stój!)
Szczeniakowi mocno się nie podobało to tyrpanie go — niczym ryby, schwytanej na wędce; atoli było ono jeszcze istnym rajem w porównaniu z pierwszym zaprzęga-
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/167
Ta strona została skorygowana.