doń tornaq, ukryta w kamieniu. Zanim dotarł do domu, był święcie przekonany, że odbył z nią długą rozmowę; ponieważ wszyscy uważali to za rzecz całkiem możliwą, przeto nikt mu nie przeczył.
— Ona mówiła: „Skaczę, skaczę w dół z mego siedliska na śniegu!“ — krzyczał Kotuko, pochylając się naprzód i wodząc zapadłymi głęboko oczyma po słabo oświetlonej chatynce. — Ona powiedziała: „Będę twoją przewodniczką“. Tak jest! „Zaprowadzę cię“ powiada „do miejsc, gdzie roją się foki“. Jutro więc wyruszę, a tornaq będzie mi przewodniczką.
Naraz w drzwiach chaty ukazał się angekok — szaman miejscowy. Kotuko opowiedział mu po raz drugi całą powyższą opowieść, nie opuszczając z niej ani słowa.
— Idź tam, gdzie cię wiodą tornait (duchy skalne), a one obdarzą nas pożywieniem — rzekł angekok.
Dziewczyna z Dalekiej Północy leżała od kilku już dni tuż obok kaganka, mało co jedząc, a jeszcze mniej mówiąc. Gdy jednak nazajutrz Amoraq i Kadlu przyładzili dla syna małe ręczne saneczki, kładąc w nie cały jego przybór myśliwski, oraz cały zapas tranu i mrożonego mięsa, jaki zdołali zaoszczędzić, ona wstała z legowiska, ujęła sznur sanek i śmiałym krokiem poczęła iść przy jego boku.
— Twój dom jest moim domem — odezwała się, gdy wyrobione z kości saneczki zaczęły wśród zgrzytu i stuku sunąć poza nimi poprzez przerażającą głuszę nocy podbiegunowej.
— Mój dom jest twoim domem — odpowiedział Kotuko — ale mnie się zdaje, że oboje razem zawędrujemy do Sedny.
Sedna jest to imię władczyni podziemia. W jej straszliwej krainie — jak wierzą Inuici — każdy człowiek musi
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/178
Ta strona została skorygowana.