tygrys nie zdzierży w łowach dholom. Zwierzęta te biegają zwartą kupą przez dżunglę, obalając na ziem i rozdzierając na strzępy wszystko, cokolwiek stanie im na drodze. Co do wzrostu i przebiegłości ustępują wilkom, za to przewyższają je siłą i liczebnością. Dla przykładu dość wspomnieć, że nie uważają za stosowne zwać się gromadą, póki nie zbiorą się w sile co najmniej stu osobników, gdy natomiast czterdzieści wilków uchodzi już za pokaźną gromadę.
W wędrówkach swych Mowgli dotarł kilkakrotnie aż na granicę wyżynnych, bujną trawą porosłych stepów Dekkanu, przeto napatrzył się nieulękłym dholom, śpiącym, hasającym lub iskającym się w zachronie drobnych zaklęsłości gruntu oraz gęstszych kępach trawy, zastępujących im jaskinie. Żywił dla tych stworzeń nieopisaną nienawiść i wzgardę, jako że nie miały tej woni, co Wolne Plemię, że mieszkały w norach, a co najgorsza, miały — w przeciwieństwie do niego i do jego przyjaciół — długie włosie pomiędzy palcami. Wszelakoż dzięki Hathiemu wiedział dobrze, jak groźnym zjawiskiem jest gromada rudych psów, urządzających łowy. Sam Hathi zwykł był od nich stronić. Póki ich kto nie wytępi do szczętu, albo póki nie zbraknie im zwierzyny, nawałą niszczącą posuwają się naprzód, mordując wszystko po drodze.
Akela też wiedział coś niecoś o dholach — przeto odezwał się spokojnym głosem:
— Lepiej umierać w gromadzie, niż w bezhołowiu i samotności. Szczęśliwe będą to łowy — a będą na pewno ostatnie w mym życiu... Ale ty, Mały Braciszku, licząc wedle wieku ludzkiego, masz jeszcze przed sobą wiele dni życia. Idź na północ i wypoczywaj, a jeżeli choć jeden wilk pozostanie przy życiu po najeździe dholów, na pewno otrzymasz wieść o przebiegu bitwy.
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/203
Ta strona została skorygowana.