Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/231

Ta strona została skorygowana.

Jeden z dholów skoczył z pomocą przodownikowi, lecz zanim zdołał wbić zęby w bok Won-tolli, już mu z prawej strony wszedł pomiędzy żebra nóż Mowgliego, a po lewej błysnęły kły Szarego Brata.
— Tak to my sprawiamy się w dżungli! — powtórzył Mowgli.
Won-tolla nie rzekł ani słowa, ale szczęki coraz bardziej mu się zwierały i coraz bardziej wgryzały się w grzbiet przeciwnika — w miarę, jak upływało zeń życie. Rudy pies drgnął kurczowo, opuścił w dół głowę i legł bez ruchu, a Won-tolla zwalił się bezwładnie na niego.
— Pst! Krwawy dług już spłacony! — syknął Mowgli. — Zanuć pieśń tryumfu, Won-tollo!
— On już nie zapoluje nigdy w życiu! — ozwał się Szary Brat. — Ale i Akela jakoś zamilknął już od dłuższego czasu.
— Zgryźliśmy i kość! — huknął Phao, syn Phaona. — Uciekają! Bić ich, bić, o łowcy Wolnego Plemienia!
Rude psy jeden po drugim poczęły wymykać się z mrocznych i okrwawionych wydm to ku wodzie, to w gęstwinę dżungli, to w dół, to w górę rzeki, słowem, gdzie kto widział przed sobą otwartą drogę ucieczki.
— Dług! Dług! — krzyczał Mowgli. — Trzeba spłacić dług! Te psy zabiły Wilka-Samotnika! Niech żadnemu z nich nie ujdzie to na sucho!
I ścisnąwszy nóż w dłoni, leciał już nad rzekę, by zatrzymać każdego z dholów, który by ośmielił się przystąpić do rzeki, aż tu nagle spod stosu dziewięciu trupów wynurzył się łeb i część kadłuba Akeli. Mowgli zatrzymał się i padł na kolana obok sędziwego Wilka-Samotnika.
— Czyż nie mówiłem, że będzie to ostatnia walka w mym życiu? — westchnął Akela. — Udały się łowy! I jakże się czujesz, Mały Bracie?