— Nie będę ci już nic więcej radził — rzekł Akela. — Teraz chcę przemówić do moich krewniaków. Czy nie mógłbyś postawić mnie na nogi, Mały Bracie? Jam przecie jest również wodzem Wolnego Plemienia!
Powoli, łagodnie, z wielką ostrożnością Mowgli podniósł na nogi Akelę, podtrzymując go oburącz. Stary Wilk Samotnik nabrał tchu całą piersią i począł nucić żałosną pieśń zgonu, jaką winien przed śmiercią odśpiewać herszt wilczej gromady. Pieśń ta nabierała mocy z każdą chwilą, krzepła, potężniała, rozchodziła się coraz dalej i dalej — hen poza rzekę — aż na koniec zadzwoniła ostatnim refrenem myśliwskiego wołania: „Szczęśliwych łowów!“
Wówczas Akela wyszarpnął się na chwilę z rąk Mowgliego, skoczył w górę i upadł na wznak nieżywy, zakończywszy ostatnie i najstraszniejsze w swym życiu łowy...
Mowgli oparł głowę o kolana i siedział tak nieruchomo, nie dbając zgoła o to, co działo się dokoła niego. Tymczasem już niedobitki dholów zostały osaczone i zaatakowane przez nieubłagane lahinie. Zwolna krzyki ucichły, a wilki jęły jeden po drugim wracać do gromady, słaniając się od ran, zaskorupiałych już po trosze, ale teraz właśnie dolegających najwięcej. Zaczęło się przeliczanie poległych. Kilkunastu z drużyny łowieckiej oraz ze sześć matek-wilczyc leżało trupem ponad rzeką, a z pozostałych przy życiu uczestników walki mało który nie miał na sobie blizny. Mowgli, nie zwracając uwagi na to wszystko, siedział nieporuszenie aż do chłodnego poranku, gdy uczuł na ręce wilgotne dotknięcie okrwawionej paszczęki Phaona. Wówczas Mowgli odsunął się, ukazując oczom Phaona chude zwłoki Akeli.
— Szczęśliwych łowów! — zawołał Phao, jak gdyby miał przed sobą żywego Akelę; a potem, obracając się
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/233
Ta strona została skorygowana.