Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/251

Ta strona została skorygowana.

że Bagheera... o ile nie milsze jej są miaukoty w dolinie... zechce przez czas pewien strzec mych szczątków, by Chil nie postąpił ze mną tak, jak z Akelą.
Wielka, ciepła łza spłynęła z oka i rozprysnęła się na kolanie. Pomimo całego strapienia Mowgli (rzecz do pojęcia trudna) czuł się nader szczęśliwym właśnie dlatego, że się trapił.
— Jak orlik Chil postąpił z Akelą w ową noc, gdym ocalił stado przed hordą psów rudych...
Uspokoił się nieco, rozważając ostatnie słowa Wilka Samotnika, które niewątpliwie macie w pamięci.
— Ej, nabajał-ci mi Akela wiele niestworzonych rzeczy, zanim skonał, bo gdy ktoś umiera, to zawdy umie się żołądkować... jakoś na inny sposób. Mówił... Ale wszystko furda! Ja i tak należę do dżungli!
Wspomnienie bitwy nad brzegami Waingungi tak go podnieciło, iż ostatnie słowa wykrzyknął na całe gardło, przeraźliwie.
Jakaś bawolica, wylegująca się wśród oczeretów, zerwała się na nogi i wykrztusiła z siebie jęk trwogi:
— Człowiek!
— My-y-ylisz się! — zaryczał dziki bawół Mysa, obracając się z chlupotem i chrzęstem w swym legowisku. — To nie człowiek! To ino nieowłosiony wilk z gromady seeoneńskiej. W takie noce, jak dzisiejsza, on zawdy biega sobie tędy-owędy.
— M-o-oiście-wy-y! — odryczała krowa, pochylając znowu łeb nad paszą. — A ja se my-y-yślałam, że to jakisi człek nieznajomy-y-y!
— Mó-ó-wię ci, że nie. Ach, mó-ój Mowgli! Czy komu-u-u grozi niebezpieczeństwo? — jął go przedrzeźniać chłopak. — Ten Mysa nie umie myśleć o niczym innym,