jak tylko o tym, czy zagraża mu niebezpieczeństwo. Ale czemu wtrącacie się do spraw Mowgliego, który chodzi tędy-owędy po dżungli, nie śpiąc nocą?
— Cóż on tak krzyczy głośno? — zapytała krowa.
— Zawdy tak krzykają ci, którzy, wydarłszy z ziemi kępę trawy, nie wiedzą, jak ją zeżreć — odrzekł Mysa ze wzgardą.
— Ej, gdyby to było w zeszłą porę deszczową — jęknął Mowgli — to za mniejszą, daleko mniejszą zniewagę wydżgałbym Mysę z legowiska i pojeździłbym na nim przez bagniska, zarzuciwszy mu na szyję powróz z sitowia!
Wyciągnął rękę, by ułamać badyl strzępiastej trzciny, ale natychmiast cofnął się z westchnieniem. Mysa nawet się nie poruszył, ale najspokojniej w świecie przeżuwał zjedzony pokarm, a krowa pasła się niefrasobliwie, rwąc pęki bujnej trawy.
— O, nie myślę tutaj umierać — żachnął się Mowgli. — Mysa, który jest spokrewniony z dziką świnią i Dżakalą, urągałby mi na pewno. Wyjdę za obręb bagniska, a wtedy zobaczę, co mnie czeka. Nigdym-ci jeszcze w życiu nie miał takich harców wiosennych... jednocześnie gorących i przejmujących zimnem. Wstawajże, Mowgli!
Opanowała go nieodparta pokusa, by podkraść się przez zarośla do Mysy i ukłuć go końcem noża. Byczysko, ociekając wodą i bryzgając błotem, wypadło z kałuży jak bomba. Widok był tak zabawny, że Mowgli ze śmiechu aż przysiadł na ziemi.
— Opowiedz-że wszystkim, ty byku, że bezwłosy wilk z gromady seeoneńskiej pognał cię raz, aż miło! — huknął za.nim.
— Co? Wilk? Mo-o-że to ty jesteś tym wilkiem? Ha! ha! — fuknął Mysa, wierzgając racicami w błocie. — Dyć
Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/252
Ta strona została skorygowana.