Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/57

Ta strona została skorygowana.
NAJAZD DŻUNGLI

Zaduśmy ich, skrępujmy w bujnych łodyg pęta,
o kwiaty i chwasty i zioła!
Niech głos ludzki, ich widok i woń ich przeklęta
w pamięci nam zatrą się zgoła!
Na ołtarzach leżący popiół gęsty, czarny
niech w świecie wichura rozproszy;
na polach niezasianych niech się lęgną sarny
i nikt już ich odtąd nie spłoszy —
I niech nikt już nie mieszka wśród gruzów i zwalisk
w tej głuchej, zapadłej pustoszy!


Kto czytał opowiadania, zawarte w pierwszej Księdze Dżungli, przypomni sobie niezawodnie, jak to Mowgli, przytwierdziwszy skórę Shere Khana do Skały Narady, oznajmił niedobitkom wilczej gromady seeoneńskiej, że odtąd będzie polował w kniei samopas — i jak cztery szczenięta Ojca-Wilka i Matki-Wilczycy oświadczyły, że będą wiernie towarzyszyły mu w łowach. Ale niełatwo to przychodzi zmienić od razu tryb życia — szczególnie w puszczy. Przeto Mowgli, gdy mu się powiodło rozpędzić niesforną gromadę, przede wszystkim udał się do ojczystej jaskini i przespał tam całą dobę.
Wyspawszy się, jął opowiadać Ojcu Wilkowi i Matce Wilczycy wszystkie przygody, jakich zaznał pomiędzy ludźmi. Słuchali go oboje bardzo uważnie, starając się wszystko zrozumieć. Gdy zaś począł w blaskach wschodzącego słońca migotać klingą myśliwskiego noża — tego sa-